»» Więcej artykułów na stronie www.psychoterapiapomaga.pl

10. Jak poradzić sobie po rozstaniu, rozwodzie lub śmierci najbliższej osoby?

„Stanąłeś na krótko w przedsionku,
czworo oczu, jedno spojrzenie,
jedno zakończenie,

a potem wyniosłam swoje łóżko
z naszego domu
i umieściłam gdzie indziej”

Nie wiem, jak partner rozstał się z Wami. Czy jest to tydzień, cztery tygodnie, trzy miesiące, rok, dwa lata? Nie wiem, czy byliście małżeństwem, czy też żyliście w związku nieformalnym. Nie wiem, czy rozłąka dotknęła Was, gdy mieliście dzieci, czy gdy byliście sami, z zabezpieczeniem materialnym czy bez, czy spadła jak grom z jasnego nieba, czy z wolna torowała sobie drogę. 

Niezależnie od tego, jak długo i w jakich warunkach życiowych zostaliście porzuceni, uczucia rozpaczy, złości, nienawiści, lęku i winy są po rozstaniu zupełnie normalne. Również rozłąka z partnerem spowodowana jego śmiercią prowadzi do takich negatywnych uczuć. Jedni przeżywają rozstania wcześniej, inni później. U niektórych konfrontacja z problemem rozstania zdarza się tylko raz, inni przeżywają to wielokrotnie. Decydując się na związek, każdy musi pogodzić się z ryzykiem doświadczania przy rozstaniu bardziej lub mniej dotkliwych negatywnych uczuć. Każdy człowiek, który przywiązuje się emocjonalnie do innego człowieka, będzie przeżywać wszystkie te bolesne uczucia, gdy z powodu jakichkolwiek okoliczności będzie musiał się z nim rozstać.

Każdy człowiek znajdujący się w sytuacji rozłąkowej przechodzi proces, który można podzielić na 4 stadia: I. „nie chcieć się przyznać”, II. stadium wybuchających uczuć, III. stadium reorientacji, IV. stadium nowego pomysłu na życie. Te cztery stadia nie są od siebie jednoznacznie oddzielone. Mogą na siebie zachodzić, zbiegać się lub mieszać się ze sobą. Szczególnie w obrębie pierwszych dwóch etapów często dochodzi do ich nakładania. Ponadto fazy procesu rozłąkowego nie przebiegają w sposób ciągły. Bywają postępy i regresje.

I stadium charakteryzuje się zaprzeczaniem i ignorowaniem faktu ostatecznego rozstania. Codziennie czeka się na wiadomość od niego/od niej lub na jego/jej powrót. Żyjecie nadzieją, że to wszystko jest tylko złym snem. Na przemian z nadzieją występuje rozpacz, czasem też złość na partnera i złość na samą siebie/na samego siebie.

II stadium charakteryzuje się silnym wahaniem nastrojów i utratą orientacji. Nie poznajecie samych siebie, jesteście zrozpaczeni, czujecie bezradność, nie widzicie możliwości bycia kiedykolwiek znów szczęśliwymi. Sobie przypisujecie winę za rozpad związku partnerskiego. Nęka Was silne zwątpienie w samych siebie i w myślach sporządzacie wykaz swych negatywnych cech: „jestem za gruba/za gruby, nie dobra/nie dobry w łóżku, jestem głupia/głupi, nieatrakcyjna/nieatrakcyjny. Wciąż wzbiera w Was uczucie lęku. Boicie się, że nie potraficie ułożyć sobie życia. Nie jesteście zdolni do codziennych czynności, odczuwacie lęk przed nocami, weekendami, przed samotnym pozostawaniem w mieszkaniu. Zmiana sytuacji finansowej, mieszkania, ewentualne samotne wychowywanie dzieci, biurokratyczne komplikacje rozwodowe – to wszystko wydaje się przeszkodami nie do przezwyciężenia. Rozpacz i obawa zmieniają się w uczucie złości i nienawiści. Jeśli partner w tych momentach, kiedy zbliżacie się do niego i o niego zabiegacie, nie akceptuje Was, jesteście na siebie samych wściekli. Tracicie szacunek do siebie samych, a jednocześnie jesteście wściekli na partnera. Rozmyślacie nad możliwością zemsty i odpłaceniu mu pięknym za nadobne. Pod koniec tej fazy z wolna zaczynacie odzyskiwać grunt pod nogami.

III stadium pomijając przypadkowe, krótkotrwałe negatywne reakcje, znów zaczynacie brać swój los we własne ręce. Stwierdzacie, że Wasze życie może toczyć się dalej i że poza tym związkiem jest jeszcze wiele innych możliwości, które mogą uczynić Was szczęśliwymi. Zaniechaliście już myśli o pojednaniu. Zmniejsza się niechęć i rozgoryczenie w stosunku do partnera. Zaczęliście nawiązywać kontakty z innymi ludźmi. Rozwijacie nowe poczucie własnej wartości i uczycie się uznawania i docenienia siebie.

Stadium IV, na tym etapie rozwoju wyraźnie odczuwacie, że rozstanie nie jest karą za to, że ktoś się na Was zawiódł. Przyznajecie, że było to jedyne możliwe rozwiązanie dla samowyniszczającego związku. Dzięki rozstaniu nauczyliście się bardziej polegać na własnych siłach. Teraz możecie swobodnie rozstrzygać, czy chcecie wejść w nowy układ, czy nie. Jesteście bardziej świadomi tego, czego pragniecie w nowym związku. Rozwijacie nową koncepcję miłości i partnerstwa. Uzyskaliście być może również swobodę bycia sobą. Z przeszłości wyciągnęliście wnioski. Lepiej poznaliście siebie samych oraz odkryliście w sobie nowe zdolności. Jesteście świadomi tego, jaki wpływ może mieć były związek na przyszły. Uczycie się znów obdarzać zaufaniem innych ludzi.

Cztery etapy Waszej ewolucji można porównać do górskiej wspinaczki. Rozpoczynacie ją w najgłębszej, mrocznej dolinie i powoli podchodzicie ku jaśniejszemu szczytowi. Gdybyście tylko chcieli, możecie dotrzeć na sam wierzchołek. W drodze na szczyt niejeden raz najchętniej zawrócilibyście bądź też zatrzymalibyście się. Niektórzy z Was mogą nie mieć dość siły, by przejść cztery etapy. Inni pojednają się z partnerem – nie z miłości, lecz dlatego, że dla obojga samotność jest zbyt bolesna i wywołuje lęk. Niektórzy będą trwać w nienawiści i w depresji. Będą spoglądać tylko w przeszłość i opłakiwać stratę albo spędzą życie, zaprzysięgając partnerowi zemstę i bombardując go „jadowitościami”. Inni uciekną w nowe partnerstwo przed osiągnięciem etapu czwartego.

Jak długo trwa droga na szczyt? Każdy człowiek ma indywidualne tempo dostosowywania się do nowej sytuacji i dalszego rozwoju. Jak szybko osiągniecie szczyt zależy od Waszego dotychczasowego życia oraz nastawienia do siebie i świata. Nie przejmujcie się tempem innych. Wyjdziecie z kryzysu i dotrzecie do stadium IV. Niektórzy potrzebują drugiego niefortunnego związku lub wielokrotnego godzenia się i rozstawania z partnerem.

Dlaczego niektórzy ludzie łatwo przezwyciężają problem rozstania, a inni z tego powodu prawie się załamują? 

Musimy sobie przede wszystkim uprzytomnić, że zachowanie i postępowanie człowieka może wprowadzać w błąd. Wiele osób, szczególnie mężczyzn, okazywanie rozpaczy i smutku uważa za przejaw słabości. Odgradzają się jak gdyby murem od świata zewnętrznego, oszałamiając się tabletkami uspokajającymi lub alkoholem, a jeśli w ogóle się załamują – czynią to w ciszy własnych czterech ścian. Ludzie niejednakowo mocno cierpią z powodu rozstania. Wpływają na to różne czynniki:

  1. Stosunek do partnera, który odchodzi. Jakie znaczenie miał partner w życiu osoby porzuconej? Czy było wiele wspólnych przedsięwzięć? Czy był on jedyną ważną osobą? Czy ze strony osoby porzuconej istniało jeszcze zaufanie i szacunek do partnera?
  2. Indywidualność osoby porzuconej. Czy swoje życie kształtowała wyłącznie w oparciu o partnera, czuła się ważna i godna miłości jedynie poprzez jego sympatię i związek z nim? Czy kiedykolwiek żyła samotnie i sama decydowała o swoim życiu? Czy przeżyła kiedyś rozstanie? Czy jest przekonana, że zdoła przeboleć stratę i potrafi żyć samotnie? Czy uważa się za dostatecznie atrakcyjną/atrakcyjnego, by móc znaleźć partnera?
  3. Wiek osoby porzuconej. Z problemami rozstania trudno się uporać przede wszystkim osobom starszym, które zostały opuszczone po długim okresie małżeństwa.
  4. Płeć osoby porzuconej. Z licznych badań wynika, ze mężczyznom o wiele trudniej ułożyć sobie życie bez partnerki. Częściej chorują i bardziej zaniedbują obowiązki zawodowe. Opinia społeczna wciąż jeszcze uważa, że nie wolno im publicznie płakać i okazywać uczuć. Mężczyźni rzadko rozmawiają między sobą o uczuciach. Przeważnie też szybciej wchodzą w nowe układy, nawet jeśli jeszcze nie zakończył się proces zrywania dawnych więzów.
  5. Okoliczności rozstania. Czy rozstanie nadeszło nieoczekiwanie jak grom z jasnego nieba, czy też zwiastowały je już liczne zagrożenia i częste konflikty? Czy partner odszedł, gdyż w grę wchodziła osoba trzecia? Czy rozstanie doprowadziło do utraty zabezpieczenia finansowego, mieszkania, dzieci, miejsca pracy, statusu towarzyskiego? Czy osoba porzucona jest czynna zawodowo? Czy ma jakiś stały, wspierający krąg przyjaciół? Czy długa jest droga przez sądowe instancje, zanim dojdzie do rozwodu?

Szukanie pomocy u fachowca nie jest żadną hańbą. Oznacza to, że poważnie podchodzicie do swego psychicznego samopoczucia. Sygnały alarmowe, kiedy powinniście odwiedzić terapeutę:

  • jeśli chcecie otrząsnąć się z cierpienia, ale nie możecie znaleźć żadnego wyjścia,
  • jeśli zaniedbujecie swój organizm, odżywianie i higienę, gdyż sądzicie, że to i tak nie ma sensu,
  • jeśli dłużej niż cztery tygodnie zażywacie tabletki uspokajające, środki nasenne, pijecie alkohol codziennie lub nadmiernie, jecie za dużo lub za mało,
  • jeśli codziennie nachodzą Was myśli, by odebrać sobie życie,
  • jeśli chcielibyście wyżalić się przed osobą postronną, ale nie macie nikogo, komu moglibyście otwarcie i wciąż od nowa opowiadać o swych uczuciach.

„Obudzić się
nareszcie i swobodnie odetchnąć
nowa nie przeżywana wolność
czy to jestem ja
która to odczuwa
ciepło i miłość przepełniają mnie
mogłabym objąć siebie
i całą ludzkość”

Opracowanie własne na podstawie: „Rozstania” Doris Wolf

Skorzystaj

Gwarantuję zaufanie oraz dyskrecję. Moim celem jest rzeczywista, skuteczna i możliwie szybka pomoc w rozwiązaniu problemów. Nie warto odkładać problemów na potem – umów się na pierwsze spotkanie i sprawdź czy chcesz podjąć się terapii.

Jeśli nie wiesz, czy potrzebujesz pomocy, zastanawiasz się jak wygląda pierwsze spotkanie lub terapia, jakich efektów możesz się spodziewać zadzwoń: 502 600 667 lub napisz maila ewyrebek@st.swps.edu.pl.

Postaram się odpowiedzieć na Twoje pytania i rozstrzygnąć wątpliwości. Rozmowa jest niezobowiązująca i bezpłatna.